Jak większość użytkowników wie,
YouTube dzieli się na kilka specyficznych stref, do których
należą między innymi: miliony przykładów pokazujących, że
„nigdy nie zrozumiesz Japończyków”, nagrywane komórką kurioza
z rosyjskich miasteczek, lub haule zakupowe. Moim ulubionym rewirem
jest morze nieznanych piosenek. Z reguły zamiast teledysku mają
ciekawe, retro zdjęcie, lub obrazek przywodzący na myśl letni
klimat (plaża uchwycona Holgą, rozwiane blond włosy na tle
bezchmurnego nieba). Gatunkowo zdecydowanie przeważa chill wave i
dream pop. Nazwy zespołów często składają się z dziwacznych
symboli, które skutecznie utrudniają wyszukiwanie (może jest
to pewien rodzaj zabezpieczenia przed dużym gronem słuchających),
albo są po prostu głupie, jak np. G∞gle,
Pressed And lub †‡†.
Tak w dużym skrócie wygląda mityczne miejsce zwane „that part of
youtube”.
Kiedy mam czas jestem w stanie
poświęcić kilka godzin na przenoszenie się pomiędzy
utworami, wiedziona ciekawym tytułem lub ładnym zdjęciem.
Wszystkie warte uwagi zdobycze zapisuję w ulubionych. Oto pięć
z mojego najnowszego połowu. Wiem, że dla tych, co już
kiedyś zapuścili się w ten rejon nie będzie to żadne
odkrycie, ale pozostali, którzy nigdy tam nie byli mogą się mile
zaskoczyć.
Work Drugs to wymarzony kompan
letnich przejażdżek samochodem. Gdybym była mężczyzną to
wybierałabym się ze swoją dziewczyną za miasto i prawdopodobnie
zapętlałabym to aż do momentu dotarcia na docelowe miejsce. Od
Work Drugs polecam także „Dirty Dreams”. Słuchając tego mam
przed oczami balony, ocean confetti i grupę świetnie bawiących się
przyjaciół. Na pewno zagram to na moich urodzinach.
Trust jest genialny. Pretensjonalny,
lekko jęczący wokal przypomina Boya George'a, a brudne,
elektroniczne dźwięki, w pierwszej chwili kojarzące się raczej
ze złym gustem, po prostu zmuszają do tańca (lub przynajmniej do
rytmicznego ruchu głową). Trudno uwierzyć, że utwór powstał w
tym roku. Słuchając go natychmiast przenoszę się do lat
80, mam natapirowane włosy i obciachowe ubranie.
Mike Wexler jest kompletnie inny. Jego
oniryczne, psychodeliczne dźwięki świetnie relaksują i sprawiają,
że odpoczywam. Większość utworów tego artysty przypomina The
Doors i wprowadza w delikatny trans. W momencie, kiedy kopiowałam
ten link, utwór miał jedynie 450 wyświetleń.
Dark Dark Dark – trudno było mi
wybrać najlepszy utwór, bo wszystkie są według mnie świetne.
Ten absolutnie urzekł mnie swoją delikatnie
jazzującą linią melodyczną, bogatą w uwielbiane nietypowe przejścia między dźwiękami. Bonusowe punkty
zgarnia także naturalny, pełen emocji wokal. I piękny tekst. Utwór
idealny.
Na sam koniec genialny nastolatek z
Irlandii, czyli MMOTHS. Chłopak jest już dobrze znany w środowisku
(ma dużo więcej odtworzeń niż pozostali typowani tutaj wykonawcy,
co bardzo mnie cieszy). Przed Wami subtelna elektronika z przepięknym
teledyskiem. Organiczna, wywołująca ciarki.
Czuję się zaszczycona, że znałam wcześniej Trust.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje hobby, chyba zacznę robić tak samo.
OdpowiedzUsuńDzięki za piosenki, dobrze, że mamy baaardzo podobne gusta muzyczne ;3
Cieszę się. Dziś lub jutro planuję drugą część, więc zapraszam.
UsuńZ nudów posłuchałam wszystkich. Dark Dark Dark i MMOTHS też znajome. Ja z kolei szukam takich perełek na Last.fm. Pewnie tam słyszałam.
OdpowiedzUsuńDark Dark Dark jest niesamowity, kojarzy mi się trochę z Florence and the machine
OdpowiedzUsuńSłuchając Dark Dark Dark czuję się, jakbym bezwstydnie zdradzał Florence.
UsuńTrust zalatuje Depeche Mode. Lubię Depeche Mode. :)
OdpowiedzUsuń